Forum Forum filmów i seriali Strona Główna

Kryminalni - W oczekiwaniu na pierwszy śnieg...<By Sardyn

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum filmów i seriali Strona Główna -> Nasza Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sardyna
Dziewczyna Admin;)



Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 1536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z domku!:)

PostWysłany: Nie 16:20, 11 Lis 2007    Temat postu: Kryminalni - W oczekiwaniu na pierwszy śnieg...<By Sardyn

Ta zaczynam coś, co zawsze chciałam zacząć Smile
Cz.I
Kolejny dzień, jak codzień. Basia usłyszała dźwięk budzika w komórce. Zamknęła jeszcze oczy na chwilkę,ale znowu brutalnie obudził ją budzik. ,,No cóż. Pora wstawać"- pomyślała i leniwie zwlekła się z łóżka. Spojrzała przez okno. Szary dzień nie zachęcał do wyjścia z domu. Wogóle jesień to taka monotonna pora roku. Otworzyła okno, zamknęła oczy i wzieła głęboki wdech...Jakby chciała nasycić się jesiennym powietrzem i wreszcie zmobilizować się do wyjścia. Łyk gorącej kawy postawił ją na nogi. Ubrała się, uczesała włosy, i wyszła z domu.

Jechała wolno, nie śpiesząc się nigdzie. No bo niby po co miała się spieszyć, skoro i tak na komendzie będzie tak jak zwykle. Adam będzie wydawał polecenia, a Marek będzie bujał w obłokach. Ale przecież nie tylko oni istanieją. I w tym momencie pomyślała o Jacku. o tym męźczyźnie, w którym podkochiwało się połowa podejrzanych osób. Stateczny prokurator, do tego przystojny..>ideał. Relacje Basi i Jacka były na ogół koleżeńskie, ale tylko według niej. Jacek uważał, że BAsia jest wspaniałą kobietą i w duchu liczył na coś więcej.
Basia usłyszała za swoim samochodem klaksony innych samochodów. No tak, zamyśliła się i znowu stworzyła gigantyczny korek. Szybko odjechała z miejsca, jakby coś zmobilizowało ją do szybkiego udania się na komende...
Wjechała na parking, i postawiła samochód na swoje ulubione miejsce. Przez chwilę jeszcze w przednim lusterku umalowała usta błyszczykiem jak to kobieta, kiedy nagle usłyszała pukanie do okna samochodu od swojej strony. Jednak nikogo nie zobaczyła. Zdziwiona wysiadła z samochodu z myślą, że to pewnie jacyś gówniarze robią sobie kawały.
-Co tu się kurcze dzieje?!- krzyknęła
-Basiu, nie tak ostro...- usłyszała ciepły, męski głos za swoimi plecami. odwróciła się pospiesznie i zobaczyła uśmiechniętą twarz Jacka Dumicza
-Sorry myślałam że to jakieś dzieciaki znowu w drodze do szkoły wygłupiają się...- próbowała usprawiedliwić się Basia.
-Nie ma sprawy...A teraz chodź nerwusie na komende, bo naprawdę zmarzniesz- powiedział Jacek i delikatnie ujął Basię pod rękę.
-Ok, tylko zamknę samochód- uśmiechnęła się Basia i za chwilę razem z jackiem powędrowali w stronę komendy.

Do kanciapy weszli śmiejąc się i rozmawiając. Adam już był w pracy i przeglądał akta, natomiast Marek parzył gorącą kawę.
-Witam wszystkich-powiedziała basia
-WitaMY- poprawił ją z uśmiechem Jacek
-No tak...
-A dzień dobry- uśmiechną się Adam- Może kawki?
-Ooo ja poproszę...-uśmiechnęła się Basia i poczuła że Jacek zdejmuje jej płaszcz
-Dla pana prokuratora też kawki?- z ironią zapytał Marek
-Hmmm...Właściwie to chętnie- uśmiechnął się Jacek i powiesił płaszcz Baśki na wieszak

Basia pijąc kawę bacznie obserwowała Marka i jego ponurą minę. Adam dalej przeglądał akta, Marek spode łba patrzył na Jacka, a ten ostatni miał nieustannie wbity wzrok w Baśkę. Nagle w kanciapie rozległ się dźwięk telefonu...
-Halo...Zawada. Aha. Tak. Dobrze. Zaraz będziemy.
-Jest sprawa?- zapytał Marek
-Tak. Musimy jechać. Basia zbieraj się.- powiedział Adam
-Taak..,.Już...Zaraz będę gotowa- powiedziała basia i zobaczyła trochę smutną minę JAcka
-Aha...Nie dobrze to ja też lecę do prokuratury...-powiedział i pomógł włożyć Basi płaszcz.
-Dziękuję.- powiedziała basia i uśmiechneła się do Jacka.
-Ale moja droga gdzie Twój szalik?- zapytał Adam
-Ah. Nieważne. Zapomniałam z domu. Zresztą jest...ciepło- odpowiedziała zdziwiona Basia i spojżała przez okno, a tam waitr hulał w najlepsze.
-Już Ci nie będzie zimno...-powiedział Jacek nakładając jej swój szalik na szyjce...
Nie trzeba-powiedziała basia ale spostrzegła minę Dumicza i wiedziała jedno- on i tak postawi na swoim.

Oki na razie tyle...Może napiszę II część jak się spodoba Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gitarka
Fanka NT<3



Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Okolic BP ;P

PostWysłany: Nie 19:37, 11 Lis 2007    Temat postu:

ooo dziewczyno zwolnij ależ sie rozpisałaś <oczywiście nie czytałam Very Happy ale zaraz nadrobie Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gitarka
Fanka NT<3



Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Okolic BP ;P

PostWysłany: Nie 19:41, 11 Lis 2007    Temat postu:

dobra przeczytałam i nic nie kumam moze dlatego że nie oglądam tego serialu a tak to spoko Very Happy prosze nie mieć do mnie pretensji bo <aż dziwne> PRZECZYTAłAM!!! jak nie wierzysz mozesz mnie przepytać Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sardyna
Dziewczyna Admin;)



Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 1536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z domku!:)

PostWysłany: Nie 20:51, 11 Lis 2007    Temat postu:

Nie no spoksik :d Wierzę Ci ;** Pogadamy jutro ;** Very Happy

A to nowe cedeki:<mam vene Very Happy>
Cz.II

Basia z Markiem i Adamem wsiedli do samochodu. Szybko pojechali na miejsce zdarzenia.
-Cześć. Co mamy?-spytał Adam
-To 17-latka. Ustaliliśmy, że nazywwa się Gabriela Kotlarczyk. Mieszka tu w pobliżu. Jej rodzice prowadzą duży salon samochodowy.- zaczął opowadac Szczepan
-Jak zgineła?- Zapytał Marek
-Prawdopodobnie strzał w serce. Sądzę, że wracała do domu pod dyskotece, no i raczej komuś się naraziła...
-Po dyskotece? A skąd to wiadomo?- Marek nie krył wątpliwości
-No sam zobacz jak była ubrana...Wyzywająca mini, bluzeczka do pępka...Uważasz że tak się chodzi na codzień?- Baśka popatrzyła na Marka takim wzrokiem, że gdyby mógł to by go zabił
-A dlaczego nie?- Marek uśmiechnął się
-Wiesz co Marek? Nie chcce mi się z Tobą o tym gadać...-Baśka wkurzyła się i poszła przesłuchiwać świadków...
Nic jednak szczególnego nie zwróciło ich uwagi. Wrócili na komende i zaczęli analizować całe zajście. Jak zwykle Szczepan snuł swoje podręcznikowe myśli, ale to tylko czasami. Marek twierdził, że to był napad na tle rabunkowym. Basia jednak miała inne na ten temat myślenie, ale najpierw postanowiła się upewnić... Kiedy spojrzała na zegarek, zobaczyła że dochodzi 21.
-Dobra kochani. koniec na dzisiaj. Jutro Baśka pojedziesz do rodziców ofiray i ich przesłuchasz, bo byli dzisiaj w za dużym szoku. A ty Marek... Ty natomiast od rana wraz z szczepanem pojedziecie po bilingi z telefonu denatki. Sprawdzicie do kogo najczęściej dzwoniła i ustalicie personalia tej osoby.
-Tak jest...-marek ziewnął.
-Dobra jesteście wolni.- Adam zarządził koniec dnia i wszyscy zaczeli szykować się do domu.

Baśka nałożyła płaszcz, i wypadł jej szalik Jacka... Przyłożyła go do twarzy i poczuła jego perfumy. Takie delikatne i subtelne. ,,Muszę go mu oddać"- pomyślałam i po drodzę do wyjścia wstąpiła do gabinetu prokuratora. Pukała, ale nikt nie otworzył. Delikatnie uchyliła drzwi, i zobaczyła palące się światło...Na biurku stała goraca jeszcze kawa...,,Ale gdzie Jacek?" przemknęło jej przez myśli i odróciła się. Na kanapie leżał Dumicz z kodeksem karnym w dłoni. Baśka podeszła cicho do niego i zdjeła mu okulary. Wyjęła ,,lekturę" z rąk i delikatnie aby nie robić hałasu położyła na biurko. ,,On ma zamiar przespać tu całą noc?" przemknęło jej przez myśl, ale fakt że był taki zapracowany dawało jej oczywistą odpowiedź. Cichutko sięgnęła po jego marynarkę wiszącą na fotelu i okryła nią prokuratora. Już miała wychodzić, ale przypomniała sobie o szaliku, który miała na swojej szyi. Zdjeła go i położyła na biurku, na chwile usiadła na fotleu, wzieła kartkę i piórem prokuratora napisała: ,,Dziękuję za szalik... Odrazu było mi w nim cieplej. Słodkich snów panie Jacku...Dobranoc do jutra...Basia
Ps. Nie mogłam Cię obudzić tak spokojnie spałeś...Wybacz:)"
Połozyła mu karteczke na kodeksie obok szalika, zgasiła lampkę i ciuctko wyszła z gabinetu zostawiając słodko śpiącego Dumicza samego...

Do gabinetu prokuratora brutalnie wpadło słońce... Jacek otworzył oczy, i zobaczyła że jest nakryty marynarką... Leniwie wyciągnął się na kanapie, poczym wstał... Zdziwiło go, że nie miał w reku kodeksu, a ni że nie leży on nigdzie w pobliżu kanapy...popatrzyła na biurko, a jego uwagę przykuł jego szary szalik z przyczepioną zieloną karteczką... Nałożył okulary które lezały koło lampki, i zaczął czytać pismo na wiadomości... Uśmiech po raz pierwszy dzisiaj pojawił się na jego twarzy... ,,Basia"- pomyślał i ochoczo nałożył marynarkę. ,,No ale panie prokuratorze czas pojechać do domu się odświerzyć"- pomyślał i nałożywszy szalik i płaszcz wyszedł przed budynek komendy. Słońce wiatało go swym urokiem i poczuł, że dzisiaj będzie miał udany dzień. Wciągnął powietrze jakby na zapas, i udał się w kierunku samochodu.Zanim jednak wsiadł, to wrzucił teczkę i wyciągnął z kieszeni komórkę...Tak bardzo chciał się połączyć z basią, że był nawet podirytowany faktem, że poprzedniego wieczoru sam ją wyłączył... No więc włączył telefon i szybko wybrał numer Basi... Tymczasem Basia jeszcze spała. Siódma rano to była dla niej połowa nocy, więc dźwięk dzwoniącej komórki jej nie uszczęśliwił. Przez myśl przemknęło jej, że jeśli to Marek to chyba go ochrzani... Jednak kiedy sięgnęła po telefon i na wyświetlaczu zobaczyła że Jacek dzwoni, uśmiechnęła się.
-Witam pana prokuratora- powiedziała ciepłym głosem
-A dzień dobry pani podkomisarz- zaśmiał się Jacek- nie obudziłem Cię Basiu?
-Nie no coś ty...W końcu jest dopiero 7 rano, i tak zaraz musiałabym wstawać... no a coś się stało?- spytała basia
-Nie wiesz właściwie to nic...Ale chciałem Ci podziękować- radośnie odpowiedział Jacek
-Tak? Aha. A za co?
-No za to, że mnie nie obudziłaś... I za to że powiedziałaś że ładnie wyglądam jak śpie...-zaczął wyliczać Jacek
-Ja? Ja niee...Tego Ci nie napisałam- uśmiechnęła się Basia
-No może nie dokładnie..>Ale tak to zrozumiałam. Ale dziękuje Ci za wszystko. A najbardziej za to, że jesteś...
-Hmmm-Zamyśliła się Basia- za to to musisz podziękowac moim rodzicom- zaśmiała się Basia a Jacek mimo że nie byli teraz razem też zaczął się śmiać
-No dobrze...Ale co właściwie teraz robisz?- zapytała Baśka
-No ja...ja to właściwie jadę do domu się odświeżyć...
-Aha. I pewnie nic nie jadłeś... To może wiesz...ja też Ci chciałam podziękować. Za ten szalik. To może jakbyś miał czas to wpadł byś do mnie potem na śniadanie?- zapytała basia
-Bardzo chętnie. Będę za 45 min. Pasuje Ci Basiu?-uśmiechnął się Jacek
-Taakk...Jasne- odpowiedziała Basia.-No to do zobaczenia u mnie.
-No tak...Pa-uśmiechnął się Jacek i pośpiesznie wsiadł do samochodu.

,,No to mam równo 45 min na odświeżenie się"-pomyślała basia i pobiegła do łazienki. Jacek na pewno będzie punktualnie. Kiedy myła zęby, zadzwoniła komórka. Baśka pobiegła z myślą, że to Jacek, ale dzwonił Marek.
-Halo? Marek?- zapytała
-Tak. Cześć.
-Cześć. Coś się stało?-zapytała baśka
-Nie właściwie to nie...Ale...Tak. Stało się. Natalia mnie rzuciła.- Baśka poczuła że Marek prawie rozkleił się
-Aha. I co masz zamiar z tym zrobić?- zapytała Baśka
-Ja? Nie wiem. Pomyślałem sobie, że moglibyśmy spróbować razem. Ty i ja. We dwójke. Sami... Co ty na to?- Marek odpowiedział

Baśka zaniemówiła. To ona przez pare lat kochała Marka. Aż do zeszłego roku. Do czasu, kiedy Marek ją tak upokorzył przy Natalii i Adamie. Kiedy powiedział że Baśka nigdy Natalii nie dorówna. Basia miała przez kilka dni okres załamania. Skrzywdził ją człowiek, którego kochała. Ale to się zmieniło. CZas leczy rany.
Potem pojawił się on- Jacek Dumicz. Super facet, ideał Basi. Ona go jeszcze wtedy nie kochała. A on? On był wobec niej opiekuńczy, troskliwy. Ale dopiero miesiąc temu zaczęła dostrzegać w Jacku mężczyzne. Takiego, o jakim jak była nastolatką marzyła. Teraz takiego ma. Na wyciągnięcie ręki. Ale Marek..Kiedyś go kochała. A teraz? Teraz już nie. Nie po tym co jej zrobił. Jacka jeszcze nie kochała, ale czuła że go może pokochać...

-Wiesz co Marku? Nie. Nie spróbujemy. Nie potym co przeszłam przez Ciebie. Tego nic nie zmieni. Więc zostańmy tylko przyjaciółmi, chcociaż to też za dużo powiedzine. Zostańmy dalej tak jak jesteśmy..>kolegami... Cześć.- rzucił słuchawką z łzy pociekły jej po oczach. przypomniała sobie to, co jej powiedział.
W pewnej chwili zadzwonił dzwonek. Basia pobiegła do lustra i starła łzy. Otworzyła drzwi i ujżała w nich Jacka... Ale ten odrazu zobaczył, że Basia płakałą... Wziął ją w ramiona i wyszeptał:
- Co się stało? Basiu? Wszystko ok?
-Takk...teraz już tak,,- zupełnie rozkleiła się Basia wtulając się mocniej w ramiona prokuratora...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sardyna
Dziewczyna Admin;)



Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 1536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z domku!:)

PostWysłany: Pon 16:50, 12 Lis 2007    Temat postu:

No dobra a teraz mam chwilkę czasu i czas na CEDEK Smile

Jacek mocniej przytulił Basię. Próbował wypytać jej dlaczego płacze, ale ona nie odpowiadała. Postanowił na razie o to nie pytać i dać dziewczynie się uspokoić.
-Basiu...-zaczął- Ja Cię nie mogę tak zostawić. Tutaj samej... Według mnie też nie powinnaś iść dzisiaj do pracy i zrobić sobie dzień wolnego...
-Jak to też nie powinnam iść?- Basia zdziwiła się ocierając łzy.
-No chyba nie myślałaś że Cię tutaj tak sam zostawię. Mi też należy się w końcu wolny dzień, i dlatego zaraz zadzwonię do prokuratury i zrobię sobie wolne... No wiesz pójdziemy na spacer, zrobimy jakiś obiad...Co ty na to?
-Naprawdę? Dziękuję... Wiedziałam że jesteś moim prawdziwym przyjacielem- powiedziała Basia szlochając.
Jacek uśmiechnął się i otarł Basi łzy które znowu pojawiły się na jej twarzy. Wziął ją za rękę i zaciągnął do salonu.
-No dobrze. To ja dzwonie zaraz do pracy, i liczę na to samo z Twojej strony- powiedział Dumicz dając Basi telefon.
-Dobrze... Już dzwonie. poza tym i tak nie miałam ochoty tam iść...- powiedziała Baśka i wzięła telefon.

KOMENDA STOŁECZNA:
Adam zaczął już zebranie, i był nie lada zdziwiony, kiedy pośród policjantów nie znalazł Basi.
-Zuzia, nie wiesz czemu nie ma dzisiaj Basi?- zapytał trochę zdziwiony
-Nie, nie mam pojęcia. Nie dzwoniła do mnie, więc nie wiem co się stało- odparła Zuzia która też była zaskoczona nieobecnością przyjaciółki w pracy- Może po prostu się spóźni? Albo zaspała? Nie, nie wiem Adam. Zadzwonię do niej później o ile się nie pojawi...
-Ok. No to przechodzimy do pracy. Aha tak w ogóle to kurcze gdzie się podziewa Marek?- Zawada był już dosyć zdenerwowany.- Nie no ja nie wierzę... Jak można być aż tak nieodpowiedzialnym?!
-Cześć wszystkim! Przepraszam najmocniej za spóźnienie! Ale wiecie korki były na mieście- do kanciapy wpadł Marek tłumacząc się
-Dzień dobry. To już 3 razy w tym tygodniu... Czy wyście wszyscy powariowali?! Baśki też nie ma w pracy!- Adam był już naprawdę wkurzony.
-Co?Basi nie ma. Aha. Może ma jakieś ważniejsze sprawy- odpowiedział zirytowany tonem Adama Marek.
-Masz coś konkretnego na myśli? Rozmawiałeś dzisiaj z nią?- Adam popatrzyła na Marka
-Ja? Nie.- Marek odwrócił od niego głowę patrząc się w okno.
Ale Brodecki dobrze wiedział co miał na myśli. Przecież jeszcze rano sam zadzwonił do Baśki, z którą-tak mu się wydawało- miał jakieś szanse. To właśnie on przejeżdżając pod blokiem Basi widział Dumicza wysiadającego z samochodu i stojącego pod klatką podkomisarz Storosz.
-No cóż...To zaczynamy zebranie- Adam już złagodniał i zaczął się kolejny dzień pracy na komendzie. W pewnej chwili zadzwonił telefon Zawady.
-To Baśka- powiedział zgromadzonym komisarz.
-Halo? Cześć Basiu. A co ty jeszcze nie z nami? Co? Jak to nie będzie Cię w pracy? Ale coś się stało?
-Nie Adam, nic się nie stało. po prostu chciałabym zrobić sobie dzień wolnego. Mam nadzieję że Ci to nie przeszkadza...- powiedziała Basia, i zobaczyła że do kuchni wszedł Jacek.
-Nie, w porządku. po prostu martwiliśmy się, czy nic Ci się nie stało... No dobrze to miłego dnia. Na razie.-Adam rozłączył się.
-I co Basiu... Wszystko ok?- zapytał Dumicz spoglądając na Basię.
-Tak, oczywiście...No to od czego zaczniemy ten piękny dzień?- na ustach podkomisarz zagościł uśmiech.
-Hm. Tak na moje oko to od zakupów w supermarkecie, bo Twoja lodówka świeci pustakami...- wesoło odpowiedział prokurator.
-No tak. No to już tylko jakoś się pozbieram...-Basia spojrzała na Jacka i za chwilę zniknęła w drzwiach łazienki.

Po pół godzinie czekania, nareszcie Basia wyszła z łazienki.
-Ja w ogóle nie rozumiem-zaczął Dumicz- dlaczego kobiety tak długo muszą siedzieć w łazience... ja to bym chyba oszalał...Co wy tam tak długo robicie?
-Kobiece tajemnice- z uśmiechem odpowiedziała Basia i puściła oczko do prokuratora....
-Aha. rozumiem i nie wnikam. To co, co najpierw? Zakupy?- Jacek popatrzył na pustą lodówkę.
-No zakupy...Ale wiesz co... Musze jeszcze kupić sobie nowe spodnie. To nie wiem, jak chcesz to zostań w mieszkaniu a ja kupię i zaraz wracam- powiedziała Storosz.
-No coś ty...Nie przepadam za zakupami, ale z Tobą pójdę wszędzie i zawsze- uśmiechnął się Jacek i wymienili się spojrzeniami.
-O mój drogi. Teraz to złożyłeś przysięgę na całe życie.-zaśmiała się Basia.
-Wiem i bardzo się z tego cieszę. To co idziemy?- Dumicz uśmiechnął się
-Jasne...Tylko jeszcze zmienię bluzkę- oznajmiła Basia a Jacek zrezygnowany usiadł na krześle...,,Ah te kobiety"- pomyślał prokurator i za chwilkę razem z Basią udali się do Centrum Handlowego...

CD. nastąpi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum filmów i seriali Strona Główna -> Nasza Twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin